Grupa 303

A place of my dreams

Zielona trawa.

Błękitna rzeczka.

Urocze domki z czerwonymi dachami.

Jeziora po lewej i po prawej.

Wiosenny śpiew ptaków.

Góry otaczające z każdej strony.

Odcięci od świata.

Wewnątrz małego paralotniowego raju.

Budzisz się tam. Jeszcze leżysz w wygodnym łóżku, w ciepłej satynowej pościeli. Jeszcze masz zamknięte oczy. Jeszcze czujesz zapach skóry śpiącej obok kobiety… ale już wiesz że dzisiaj jest ten dzień. Wstajesz. Spoglądasz na stojący w rogu pokoju plecak… z logo Twojej ulubionej firmy. Dzisiaj jesteście dla siebie. Szybki prysznic, podkoszulka, spodnie, buty, bluza, softshell… Całujesz jeszcze śpiącą Ją na do widzenia… bierzesz plecak… i wychodzisz. Wrzucasz go do bagażnika stojącego na podjeździe samochodu. Wsiadasz, włączasz swoją ulubioną muzykę… i ruszasz. Najpierw doliną, poprzez soczyste, zielone łąki… Następnie skręcasz w krętą dróżkę biegnącą w góry. Tu już zaczyna się zabawa… Redukujesz bieg, gaz, kierownica, kontra, hamulec, zakręt o 180 stopni… szybko kręcisz kółkiem, zamieniasz biegi, uśmiechasz się…

Dojeżdżasz na parking. Przy hamowaniu spod kół Twojego auta tryskają małe białe kamyczki. Jesteś na miejscu. Wyciągasz plecak, zamykasz auto, zarzucasz go na plecy i ruszasz… lekko pod górę, ale niedaleko. Między drzewami widzisz już pierwsze przemykające w ciszy kolorowe skrzydła. Wychodzisz na startowisko… wspaniały widok, wysokość, przestrzeń, zielone równe maty z których kolejne skrzydło podrywa się do lotu. Witasz się z przyjaciółmi… wyrzucasz z plecaka skrzydło, uprząż, kask… Zwijasz plecak, rozkładasz skrzydło, klarujesz linki, zapinasz klamry uprzęży, zakładasz kask, włączasz elektronikę, wpinasz skrzydło, zakładasz okulary przeciwsłoneczne, rękawiczki…

Czekasz… Czekasz na lekki podmuch. Próbujesz wyczuć go na twarzy… kiedy nadejdzie… kiedy nadejdzie ten ciepły zapach… komin w który od razu wskoczysz…

Napinasz palce na taśmach, bawisz się deltkami…

Jest. Czujesz go… Twój komin. Przyszedł! Pewnym ruchem podnosisz skrzydło, słyszysz jego szelest, odwracasz się, trzy szybkie odepchnięcia się od ziemi i stabilny grunt ucieka Ci spod nóg… Czujesz szarpnięcie, coś mocno ciągnie Cię do góry, odchodzisz od zbocza i skręcasz w stronę z której mocniej szarpie… Jest. Jeszcze mocniejsze szarpnięcie. Przechylasz się w uprzęży w akompaniamencie wesołego PI PI PI PI…  dodajesz sterówkę, czujesz jak siły na linkach ciągle się zmieniają, czujesz powietrze, czujesz noszenie… Wykręcasz je, z każdym okręgiem jesteś coraz wyżej, startowisko coraz bardziej się oddala, gdzieś tam, w dole… Otacza Cię coraz większa przestrzeń… chmury są coraz bliżej… noszenie jest coraz silniejsze… Dokładasz mocno ciała i sterówki, przechylasz skrzydło, kręcisz ostrzej, w samym rdzeniu, idziesz agresywnie…

PI PI PI PI PI

Wario szaleje. Krzyczy.

PI PI PI PI PI

CO JEST DO CHOLERY?!?!?

PI PI PI PI PI PI

Otwierasz oczy…

Gdzie ja jestem?

Walisz ręką w budzik.

Cholera, to UK!

Wstawaj do roboty!  😀

Tag :

Blog,Group History & Reflections / Historia Grupy i Refleksje

Share :

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *