Grupa 303

Rambo vs Goray 2010

Wielu pilotów paralotni przybywa do Wielkiej Brytanii z całego świata zawsze zabierając ze sobą skrzydła i mając nadzieję, na latanie. Niezależnie od obiegowej opinii, że na wyspach nie da się porządnie latać są one domem dla wielu mistrzów świata i mają całkiem niezły potencjał przelotowy. Wielu z nas kiedy tu przybyło miało kłopoty z częstym lataniem, znalezieniem miejsc, wkręceniem się w lokalne kluby. Często był poruszany temat legalnego latania w UK i członkowstwa w British Hang Gliding and Paragliding Association.

Na kolejny podskok Ramba na parkiecie Goray zareagował lekkim odsunięciem się z linii ciosu – i nadal czytając gazetę – wypłacił Rambowi prostą 194km w szczękę.

Ale Rambo dopiero się rozkręcał. Przerzucił balans ciała na lewa stopę, wyszedł szybkim lewym prostym 140km na szczękę Goraya i od razu poprawił prawym prostym 180km na luk brwiowy. W tym momencie Goray odłożył gazetę.

Na nieszczęście dla niego w tym momencie do sędziego podszedł kurier z DHLa. Trzyma paczkę i mówi – “Panie, Pan mi tu papiery musisz podpisać.” Zapatrzył się w te papiery – a w tym czasie Rambo rzucił się na Goraya i zamiast boksu zaczęło się prawdziwe MMA.
Sprowadzenie głowy na kolanko, podcięcie z położeniem na macie i skok na klatę całym ciałem jak we wrestlingu. Goray plunął krwią.  Ta kombinacja trzech brutalnych uderzeń sprawiła że sędzia który zobaczył że coś dzieje się na parkiecie rozpoczął Gorayowi odliczanie! 10! 9! 8!  Publiczność oszalała.

Wszystkie reflektory poszły na Ramba który skakał ze szczęścia na macie, faceci gwizdali i krzyczeli, laskom zapłonęły majtki, zaczęły rzucać w Ramba stringami, stanikami, podwiązkami. Działo się i to grubo.

Po odliczeniu Goray jakoś się podniósł, trochę ogarnął i rozpoczęła się wymiana ciosów. Goray oddal jeden mocny 234km, Rambo chciał odpłacić, ale cios zszedł po ramieniu (siła jedynie 90), natomiast zaraz z tej samej pozycji wyprowadził druga ręką silne 211 prosto na szczękę. Sędzia niestety znowu na chwile się zagadał, a to pozwoliło Gorayowi na nieczyste zagranie i wjechał Rambowi kolankiem w jaja – 270km.

Rambo mocno się skulił z bólu, ale nie padł na parkiet. Nadal prowadził w punktach, jednak ten cios odbił się mocno na jego kondycji. Przy bandzie stała pewna sloweńska blond piękność której zrobiło się szkoda naszego zawodnika. Była naprawdę ładna, śliczne blond włosy, dobre warunki – widziałem na Facebooku. Gdy Rambo był przy bandzie złapała go za obolałą mosznę i zaczęła delikatnie masować. Powiedziała cos w swoim języku, ale Rambo zrozumiał jedynie ze brzmi to jakoś po slowiansku i odpowiedział jedynie jęknięciem, gdyż zrobiło mu się naprawdę dobrze. Goray korzystając z okazji ponownie wyprowadził silny cios za 270 punktów, ale Rambo najwyraźniej zapomniał ze toczy walkę na ringu, bo nawet nie zareagował na to ze dostał prostą w twarz. Zamiast tego wciągnął niewiastę na ring, wcisnął ja do rogu i zaczął się z nią bawić. Goray wpadł w tym momencie we wściekłość. Mało ze dawno nie miał tak zaciętego przeciwnika, to jeszcze ten go najzwyczajniej ignoruje. Z wściekłością rozpędził się na parkiecie i wyprowadził super silny cios z
wyskoku w prawa skroń miziajacego się w kacie Ramba. Siła – 323 punkty. Rambowi w tym momencie zgaslo swiatlo.

10! 9! 8!  słyszał jakby zza ściany – 7! 6! 5!. Próbował się podnieść, ale ilekroć odrywał się od maty dłonie odmawiały mu posłuszeństwa i ponownie padał na mate. 4! 3! 2! 1! – NOKAUT!  

Zwyciezcą jest Marciiiiiiiin Gorrrrrayyyyyyskiiiiiiii.

Publiczność szalała, choć wielu było zawiedzionych ze ponownie nikt nie potrafił odebrać mistrzowi złotego pasa i tytułu. Światła pogasły, ludzie rozeszli się do domów, Rambo w końcu oprzytomniał na tyle by stanąć na nogach i powoli pokuśtykał do domu by leczyć rany po walce i, być może, rozpocząć trening do kolejnego starcia w przyszłym roku. I tak moi drodzy wyglądała ta historia.

Tag :

Blog,Group History & Reflections / Historia Grupy i Refleksje

Share :

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *